a tak mnie naszły wspomnienia....jesień 1989 pojechałam do Ciapkowa w Gdyni po pieska sunię, miałam już spanielkę dwuletnią i chciałam mieć większego pieska.....w klatce siedziała taka czarna sierota, nie szczekała pomimo ujadania innych piesków, i patrzała na mnie....zapytałam panią co to za piesek, ona rzekła że suczka kundel, została znaleziona w lesie r=Redłowskim we wrześniu, że ma około 5-6 mcy.....no i ją wzięłam do domku....nie umiała dobrze chodzić, taka nieporadna była....dopiero u weterynarza na trzeci dzień, powiedział, że w sumie jest zdrowa, jedynie stres psychiczny, że przy dobrej opiece szybko dojdzie do siebie, i że to rasowy Dog Płaszczowy....Kaśka już po m-cu rosła jak na drożdżach, latała jak persching, z Sarą spanielką od razu się zasiostrowały......ech, łezka się kręci jak piszę
pamiętam jak w 1990 roku chodziłam na tresurę posłuszeństwa z moją dożycą Kaśką, miała wtedy około roku, wspominam do dzisiaj z rozrzewnieniem tamte chwile i jak ja od niej się wiele nauczyłam zrozumieć psa....była ze mną 12 lat.... zostały po niej fotki i wspomnienia, na focie ma 11 lat i ma prezent pod choinkę "zestaw smakołyków dla pieska"...już niestety bez Sary....Sara odeszła na raka wątroby w 1999 roku a Kaśka rak nerki w 2001
a teraz mam kicie dwie...
3 foto-Kaśka z kolegą
4 foto-Kaśka z Sarą
5 foto-Kaśka z moją siostrzenicą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz